Podobne

Sample Form :

(…) jak masz dziś wykitować, to dziś wykitujesz, i nie pomoże ci żadna ochrona.
A teraz planeta ta drży od ciężaru ruchliwej, ciekawej, tęskniącej za czymś ludzkości. Tęskniącej... gdyby tylko ta ludz­kość wiedziała, co otrzymali od nas jej przodkowie. I co mogli­byśmy dać im, gdyby nam tylko pozwolili.
Pozwolili? Własne myśli zawstydzają mnie. Kto dał robakom prawo, by na coś „pozwalały"? Niegdyś ludzie odwracali wzrok i drżeli ze strachu.
A teraz ciemną stronę Ziemi rozjaśnia blask miast. Turyści i „badacze", uzbrojeni w aparaty fotograficzne, zadeptują nawet chronione „parki narodowe". Wieki minęły nim my, postaci z legend, kontaktowaliśmy się z innymi, braterskimi ludami. Już dawno temu nasi bracia uciekli przed okiem współczesnego człowieka lub zostali wdeptani w ziemię.
Może... czy to być może, że z jakichś powodów ludzie są na nas wściekli?
Lecz jest jeszcze inna, znacznie lepsza odpowiedź na tę całą, bzdurę z UFO. Przyjmijmy, że istnieje bardzo niewielka szan­sa... być może udokumentowane przypadki oznaczają, że rze­czywiście tu i ówdzie widziano małych srebrzystych ludzików w statkach kosmicznych. I co powiem? Nawet jeśli, to i tak nie znamy przypadku kontaktu z Obcą Inteligencją!
Co to za zachowanie! Brzęczeć w uszy kierowcom wielkich ciężarówek, mordować bydło, wygniatać kręgi na polach pszenicy, porywać ludzi i wtykać im igły w mózg... Czy tak zacho­wują się istoty inteligentne?
Nie słyszałem, by ktoś kiedyś opisał to akurat tymi słowami.
Być może niektórzy z was, podświadomie, rzeczywiście się nami niepokoją.
A co najgorsze w tych ufoludkach... jeśli rzeczywiście istnie­ją, to nie chcą się z nami kontaktować!
...Co? Oni się nas boją? Nas, którzy dotarliśmy zaledwie do tego parszywego maleńkiego Księżyca i nie moglibyśmy dziś tam wrócić, nawet gdybyśmy chcieli? My wystraszyliśmy Obcych z Gwiazd? Ha, ha. A ja śmiertelnie boję się żółwi w zoo!
 
***
 
Lecz my naprawdę boimy się was, wy prorocy nauki. Wycho­dzicie ze złych przesłanek. Nauczyłbym was czegoś, tak... ale gdybym spróbował, spłonąłbym na miejscu.
 
***
 
Wiesz, co ci powiem, kolego? Zaryzykujmy eksperyment. Zakładasz, że ci Obcy są tak cholernie cwani, prawda? W rze­czywistości pewnie nawet słuchają mnie teraz. Minęło tyle cza­su, tacy sprytni faceci z pewnością nauczyli się naszego języka, nie?
Fajnie. Więc przez chwilę, zamiast do was, moi ludzcy słu­chacze, przemówię do tej tajemnej publiki gdzieś na niebie.
Słuchajcie mnie, małe zielone ludzki, słuchające mego głosu gdzieś tam w tych waszych wymyślnych statkach! Rzucam was wyzwanie! Wyjmijcie kosmiczne długopisy, podam wam numer telefonu do Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie, Kalifornia. Możecie skorzystać z któregokolwiek z satelitów komunikacyj­nych wiszących na naszym niebie. Z pewnością wystarczy wam na to oleju w głowie.
Gotowi? Notujcie: numer kierunkowy: 818. A później: 354-6 1 60. Zapisaliście?
Doskonale. Kiedy zgłosi się centrala JPL, poproście o „spe­cjalną linię alfa" do mojego przyjaciela, doktora Michaela Kleina. Zapisaliście? Odezwie się automatyczna sekretarka, ale nie przejmujcie się. Będziecie musieli udowodnić, że nie należycie do grupy ludzkich dowcipnisiów, którzy nas teraz słuchają - do pijaków i narkomanów korzystających z okazji - więc mam do was prośbę: nagrajcie opis jakiegoś fenomenu, który sprawicie na niebie następnej nocy!
Mikę obiecał, że codziennie sprawdzi nagrania, i znajdzie kogoś do obserwacji. Fenomen powinien być widoczny z Pasadeny o dziesiątej wieczorem i musi mieć zdecydowanie poza­ziemski charakter. Możecie pomalować na czerwono kratery Księżyca lub zrobić coś równie dobitnego.
I - oczywiście - jeśli uda się was zrobić coś odpowiednio „nieziemskiego" możecie przyjmować zakłady, że zawiśniemy na telefonach oczekując następnej rozmowy.
 
***
 
Co za afront! Jeszcze nigdy żaden z tych szalonych nowych ludzi nie wyzwał nas tak otwarcie! Daliśmy się ponieść uczu­ciom przy pracy! Połowa stada leży martwa, a połowa uciekła w szaleńczej panice, nim Fyrfalcon rozkazał nam przerwać. Pa­trzymy na martwe zwierzęta. Farmer, właściciel tego stada, nie będzie zadziwiony naszą wizytą. Będzie wściekły.
Przeklinamy cię, logiczny człowieku, człowieku nauki! Gdy­byśmy tylko mogli, zwalilibyśmy wieże, z których brzmi twój głos. Satelity spadałyby z nieba jak gwiazdy! Z pewnością prze­rwalibyśmy ci te twoje jęki!
Ale w naszej naturze leży słuchać, gdy się o nas mówi. Tak było zawsze. Tak będzie, jak długo żyje nasza rasa.
 
***
 
Oto moje wyzwanie dla was, goście z gwiazd w platynowych zbrojach. Dokonajcie przekonywującej demonstracji, a JPL za­łatwi resztę! Mikę zdobędzie dla was wizy dyplomatyczne, załatwi lądowiska, wynajmie gliniarzy do ochrony, zgromadzi dziennikarzy, zorganizuje konferencje... czego tylko sobie ży­czycie! Zrobimy wszystko, by pierwszy kontakt był dla was doświadczeniem miłym i jak najwygodniejszym.
Chcemy być eleganckimi gospodarzami. Chcemy się zaprzyjaźnić. Oprowadzić was po mieście. Ofiarujemy was wszystko, o co mogą prosić uczciwi goście. A jeśli nikt nie odpowie na to wyzwanie? Co to będzie znaczyło, no, kolego? Cóż, może to oznaczać, że UFO jest mitem! Z drugiej strony, może ufoludki rzeczywiście istnieją i po prostu siedzą gdzieś w kącie; odrzucają to szczere zaproszenie.