Podobne

Sample Form :

(…) jak masz dziś wykitować, to dziś wykitujesz, i nie pomoże ci żadna ochrona.
..
ciągania neutronowej gwiazdy, jak zatacza kręgi o coraz mniejszych średnicach...
- Hej - przerwał jej Korelianin z urazą. - Znasz mnie, Sallo. Nie jestem filantro-Kilka minut później na samym skraju grawitacyjnego leja rozbłysnął jasny punkt.
pem. Tyle, że... po prostu... hej... chcę, żebyś mi pomagała.
Płonął zaledwie kilka sekund, po czym zniknął.
Salla patrzyła na niego w milczeniu.
- No cóż, to by było wszystko - odezwała się beznamiętnie Salla. - A teraz, dżen-
- Chcesz... żebym ci... pomagała?
telmeni, zechciejcie mi wybaczyć. Muszę iść do łazienki.
Han wzruszył ramionami.
Han usunął się na bok, by przepuścić przemytniczkę. Salla wyszła ze sterowni na
- No cóż... - odrzekł - Jasne! Nie poradzę sobie bez ciebie, kochanie. Dobrze korytarz i zniknęła. Korelianin wyobraził sobie, jak by się czuł, gdyby to jego statek wiesz, że nie powierzyłbym swojego życia - ani statku - byle komu.
spłonął w czeluści grawitacyjnego leja. Zrozumiał, że przyjaciółka z trudem powstrzy-
- To prawda - mruknęła przemytniczka, ale nie przestała wpatrywać się w Hana.
muje się, żeby się nie rozpłakać albo nie wybuchnąć gniewem.
Korelianin dałby dużo, żeby poznać jej myśli. Doszedł jednak do wniosku, że nie po-Kilka minut później usłyszał jednak stłumione łomoty i okrzyki, które dobiegały winien o nic pytać. A przynajmniej nie w tej chwili.
chyba z małej świetlicy. Zaskoczony spojrzał na przyjaciół.
Ostrożnie podszedł do przyjaciółki. Obawiał się, że go odepchnie. Salla jednak te-
- Zobaczę, co się tam dzieje - powiedział.
go nie zrobiła.
Kiedy wszedł do świetlicy, ujrzał Sallę. Odwrócona plecami do małego stolika z Objął ją przytulił i pocałował w policzek.
planszą jakiejś holograficznej gry, raz po raz waliła pięścią w metalową przegrodę. Z
- Chyba wiem, jak się teraz czujesz, Sallo - zaczął niepewnie. - Ja także niedawno jej ust nie przestawał płynąć potok przekleństw.
straciłem gwiezdny statek.
- Sallo... - zaczął niepewnie Solo.
- Pamiętam - szepnęła. - Hej, Hanie... zapomniałam ci podziękować.
Odwróciła się ku niemu jak użądlona. W bursztynowych oczach płonął gniew.
- Za co?
- Hanie, dlaczego po prostu nie pozwoliłeś mi umrzeć? - zapytała.
- Za uratowanie życia, a za cóż by innego?
Janko5
Janko5
105
A.C. Crispin
Trylogia Hana Solo – Tom III – Świt rebelii
106
Han zachichotał.
- Nie zapominaj, że raz czy dwa, kiedy nie wiedziałem, jak wybrnąć z beznadziejnej sytuacji, ty także ocaliłaś moją skórę. Nie pamiętasz, jak usiłowali nas oskubać ci R O Z D Z I A Ł
goście z Nessie? Gdybyś nie zauważyła tych fałszywych kart, straciłbym majątek.
Nagle szczupłym ciałem Salli zaczęły wstrząsać gwałtowne dreszcze. Zaszczekała zębami.
- N... nnnie p... hóbbuj b... bbyć ddla mmm... nie mmiłły, Hhhannnie - wyjąkała 6
kobieta, usiłując się opanować. - Ccc...o ssie zze mmą dzie... dzieje?
Han pogłaskał ją po włosach.
- Obniżenie poziomu adrenaliny, Sallo - powiedział. - Zawsze tak się dzieje po wygranej bitwie. Trzęsiesz się i czujesz strasznie głupio, bo przecież jesteś już bezpieczna.
Salla z wysiłkiem kiwnęła głową.
- Zzzrobi... łam z sie... bie idio... tkę - wyjąkała.
POŻEGNANIE Z KSIĘŻYCEM NAR SHADDAA
- Ale jesteś żywą idiotką - przypomniał Solo. - Tylko to się liczy.
Salla uśmiechnęła się z przymusem.
W ciągu następnego tygodnia Salla Zend była zgaszona, smutna i małomówna -
tak cicha, że Han zaczął się niepokoić. Nigdy jeszcze nie widział, żeby jego przyjaciół-
ka zachowywała się tak powściągliwie. Odmówiła kilka razy, kiedy zaproponował jej, żeby poleciała z nim i Chewiem trasą na Kessel. Tymczasem Korelianin wcale nie żartował, gdy oznajmił, że przydałoby mu się jej pomoc. Jarik poznał niedawno w koreliańskim sektorze księżyca Nar Shaddaa jakąś dziewczynę i teraz spędzał w jej towarzystwie każdą wolną chwilę. Zaczął także pracować w Gwiezdnej Stajni Shuga. Mistrz mechaników otrzymał od przywódców klanu Desilijic polecenie zmodernizowania jednostek napędu nadświetlnego kilkunastu gwiezdnych statków, należących do przemytników. Miał pełne ręce roboty i przyjmował do pracy wszystkich, którzy znali się na rzeczy.
Zatrudnił również Sallę Zend. Młoda przemytniczka przychodziła do Stajni Shuga każdego ranka i także pomagała modernizować silniki napędu nadświetlnego gwiezdnych frachtowców. Jednak za każdym razem, kiedy Han wracał do domu, czekała na niego, uśmiechnięta, by powitać go i ucałować. Traktowała go jakby... trochę inaczej...
niż do tej pory. Spoglądała na niego tak dziwnie, jakby... go oceniała. Korelianin zaczął
się czuć nieswojo.
Najbardziej denerwujące było jednak to, że poprosiła go, aby nauczył ją gotować.
Han, który dorastał pod opieką Dewlanny, uważał się za całkiem niezłego kucharza, ale ilekroć miał przyrządzić posiłek tylko dla siebie, nie zawracał sobie głowy pitrasze-niem. Ponieważ jednak prawie wszystkie wieczory spędzał teraz w towarzystwie Salli, przyzwyczaił się przygotowywać posiłki i dla siebie, i dla niej.
Niespodziewanie jednak przemytniczka zapragnęła, żeby nauczył ją przyrządzać potrawy. Han przeczuwał, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Nie mógł określić, dlaczego poczuł się zaniepokojony - mimo wszystko, umiejętność gotowania to nic strasz-nego, prawda? - ale w jego głowie rozdźwięczały się dzwonki alarmowe.