Podobne

Sample Form :

(…) jak masz dziś wykitować, to dziś wykitujesz, i nie pomoże ci żadna ochrona.
Gmach tam wznosił się przy gmachu, tak iż
wydawało się Zyndramowi, iż widzi przed sobą całe miasto. Były tam nieprzebrane
zapasy drzewa ułożone w szychty tak wielkie jak domy, składy kul kamiennych
sterczące na kształt piramid, cmentarze, lazarety, magazyny. Nieco z boku, wedle
leżącego w środku stawu, czerwieniały potężne mury "templu", to jest wielkiego
magazynu z jadalnią dla najemników i czeladzi. Pod północnym wałem widać było
inne stajnie dla koni rycerskich i dla wyborowych mistrzowskich. Wzdłuż młynówki
wznosiły się koszary dla giermków i wojsk najemnych, a po przeciwległej stronie
czworoboku mieszkania dla przeróżnych zawiadowców i urzędników zakonnych - znów
składy, śpichrze, piekarnie, szatnie, ludwisarnie, niezmierny arsenał, czyli
karwan, więzienia, stara puszkarnia, każdy gmach tak niezłomny i obronny, że w
każdym można się było tak jak w osobnej twierdzy bronić, a wszystko otoczone
murem i gromadą groźnych baszt, za murem fosą, za fosą wieńcem olbrzymich
palisad, za którymi dopiero na zachód toczył żółte fale Nogat, na północ i
wschód błyszczała toń ogromnego stawu, a od południa sterczały silniej jeszcze
umocnione zamki: Średni i Wysoki.
Gniazdo straszne, od którego biła nieubłagana potęga i w którym skupiły się dwie
największe znane wówczas w świecie siły: siła duchowna i siła miecza. Kto oparł
się jednej, tego pokruszyła druga. Kto podniósł przeciw nim ramię, na tego krzyk
powstawał we wszystkich krajach chrześcijańskich, że przeciw Krzyżowi je
podnosi.
I wnet rycerstwo zbiegało się ze wszystkich stron na pomoc. Gniazdo też roiło
się wiecznie rzemieślniczym i zbrojnym ludem i wrzało w nim ciągle jak w ulu.
Przed gmachami, w przejściach, przy bramach, w warsztatach - wszędzie panował
ruch jak na jarmarku. Echo roznosiło odgłos młotów i dłut krzesających kamienne
kule, huczenie młynów i deptaków, rżenie koni, szczęk zbroi i oręża, dźwięk trąb
i piszczałek, nawoływania i rozkazy. Na owych dziedzińcach słyszałeś wszystkie
mowy świata i mogłeś napotkać żołnierzy ze wszystkich narodów: więc niechybnych
łuczników angielskich, którzy o sto kroków przeszywali gołębia uwiązanego na
maszcie, a których groty przebijały pancerze tak łatwo jak sukno, i strasznych
szwajcarskich piechurów walczących dwuręcznymi mieczami, i mężnych, choć
niepomiarkowanych w jedle i napoju Duńczyków, i skłonnych zarówno do śmiechu,
jak zwady rycerzy francuskich, i małomówną a dumną szlachtę hiszpańską, i
świetnych rycerzy włoskich, najbieglej szych fechtmistrzów przybranych w
jedwabie, aksamity, a na wojnę w niezłomne zbroje, kowane w Wenecji, Mediolanie
i Florencji -i rycerzy burgundzkich, i Fryzów, i wreszcie Niemców ze wszystkich
ziem niemieckich. Kręciły się między nimi "białe płaszcze", jako gospodarze i
zwierzchnicy. "Wieża pełna złota", a ściślej: osobna izba zbudowana na Wysokim
Zamku obok mieszkania mistrza, napełniona od dołu do góry pieniędzmi i sztabami
z drogocennego metalu, pozwalała Zakonowi na godne podejmowanie "gości", również
jak na zaciągi najemnego żołdactwa, które wysyłano stąd na wyprawy i do
wszystkich zamków, do rozporządzenia wójtów, starostów i komturów. Tak to z siłą
miecza i z siłą duchowną kojarzyło się tu niezmierne bogactwo, a zarazem żelazny
ład, który lubo rozluźnion już po prowincjach przez zbytnią ufność i upojenie
się własną potęgą, trzymał się jeszcze w samym Malborgu mocą dawnego
wezwyczajenia. Monarchowie przybywali tu nie tylko walczyć z pogany lub pożyczać
pieniędzy, lecz i uczyć się sztuki rządzenia, rycerze - uczyć się sztuki
wojennej. W całym bowiem świecie nikt nie umiał tak rządzić i wojować jak Zakon.
Gdy niegdyś przybył w te strony, prócz szczupłej okolicy i kilku zamków
podarowanych przez niebacznego księcia polskiego, nie należała do niego ani
piędź ziemi, teraz zaś władał obszerną, większą od wielu królestw krainą, pełną
ziem żyznych, potężnych miast i niezdobytych zamków. Władał i czuwał, jak włada
pająk rozpiętą siecią, której wszystkie nici dzierży pod sobą. Stąd, z tego
Wysokiego Zamku, od mistrza i od białych płaszczów rozbiegały się przez
pocztowych pachołków rozkazy na wszystkie strony: do lennej szlachty, do rad
miejskich, do burmistrzów, do wójtów, podwójcich i kapitanów najemnych wojsk, a
co tu zrodziła i postanowiła myśl i wola, tam wnet wykonywały setki i tysiące
żelaznych dłoni. Tu spływał pieniądz z całego kraju, tu zboże, tu wszelkiego
rodzaju spyża, tu daniny od jęczącego pod srogim jarzmem świeckiego
duchowieństwa i od innych klasztorów, na które patrzał niechętnym okiem Zakon;
stąd wreszcie wyciągały się drapieżne ramiona ku wszystkim okolicznym krajom i
ludom.